Red Dead Redemption 2

PS4

Wyśmienicie stworzona, przetworzona a przede wszystkim zabawna gra!

Pierwszą część tej gry niestety tylko pobieżnie przeszedłem i nie miałem okazji jej ukończyć, ale już wtedy mnie zachwyciła. Dlatego druga część mnie zainteresowała i jakikolwiek hype wokół gry mnie nie zawiódł. Gra była nawet ponad moje oczekiwania, i że mogłaby być jeszcze lepsza niż czytałem przed premierą, naprawdę się nie spodziewałem. Grałem prawie cały weekend i nie mogłem się oderwać nawet na jedzenie ani sen.

Jeśli jesteście fanami sandboxowych gier, i GTA ogólnie, ten tytuł jest dla Was idealnie stworzony. Cena odpowiada oferowanej rozrywce, która starczy na miesiące grania bez nudy i monotonii. Już wkrótce możemy się doczekać również świetnego multiplayera.

Minusy są pomijalne i dlatego daję maksymalną ocenę za niesamowite doświadczenie, oldschoolowy western i spełnione obietnice twórców.

W grze spędziłem cały weekend, grając główne i poboczne misje oraz badając drobne detale, co wywołało mój zachwyt. Od drobiazgów takich jak wzrost brody i włosów, po większe rzeczy jak dbanie o obóz, konia i samego siebie, czy pamięć NPC, którzy reagują na twoje działania (na przykład bójka w saloonie, zdarzyło mi się, że w Valentine pobiłem się z myśliwym w czapce z szopa, napadł na mnie po wyjściu z baru, bo nie podobało mu się, że chciałem go uspokoić słownie, ponieważ napadał innych klientów, ten facet dostał w głowę i dodatkowo ukradłem mu tę czapkę z szopa, potem przyszedłem do baru za jakiś czas i ten pijak znowu tam był... zaczął znowu gadać głupoty, a potem znowu zaczął ze mną walkę, bo nie podobałem mu się i pamiętał, że biłem się z nim wcześniej... i takich detali jest mnóstwo). Do tego pamięci - natknąłem się na faceta w dziczy, którego ugryzł wąż. Wyssałem mu jad z uda i uratowałem go. Dostałem punkty do reputacji "dobrego kowboja" i poszedłem dalej. Potem spotkałem go w miasteczku Valentine i jako oznakę wdzięczności zaproponował mi, że mogę wybrać sobie broń na jego rachunek w sklepie z bronią. Mówię, pisać tu o szczegółach, popsułbym wam zabawę z gry i tak mógłbym gadać to samo w kółko... Fabuła ma wolniejszy start, ale na miłość boską, dokąd się tak spieszycie, ludzie? Czy nie jest ważniejsza jakość niż szybkość? Jeśli chcecie szaleńczej strzelanki, grajcie w GTA Online albo Call of Duty. Czy podczas filmu też chcecie od razu końca? Postacie są dopracowane i wiarygodne, a kto grał w pierwszą część i zna ich los... to naprawdę dziwne uczucie. Związek emocjonalny wyrobiłem sobie głównie z moją klaczą Martą (tak, możesz nazwać swojego konia i mój nazywał się Martha, dlaczego, nie pytajcie, po prostu pasowało mi to do tej klaczy). Grafika jest piękna, a animacje postaci (zarówno ruchów, jak i twarzy) są wspaniałe. Tak, czasem natknąłem się na drobne błędy, kiedy na przykład facet na koniu nagle zniknął lub Bill w obozie pił i opierał się o stół, którego tam zabrakło. Ale takich błędów policzyłem na palcach jednej ręki, grając ponad 20 godzin. Liczę na mały patch, który to z pewnością naprawi w ciągu miesiąca. I przestańcie już jęczeć, że RDR2 nie ma polskiej wersji, dziś każdy drugi zna angielski. Recenzje typu "nie ma polskiej wersji, daję 20%" od razu bym kasował, a autorom dawał bana. To, że gra jest po angielsku, to nie jej minus, to wasz minus. Co widzę jako główny minus, to polityka DLC, która znalazła się również w R*. Wycięcie jednej misji i sprzedawanie jej jako bonusu pre-order i w pakiecie z mapą, która normalnie nie jest częścią standardowego wydania (choć w poprzednich latach to był standard), to główny minus. Tego jeszcze brakowało tylko season pass... To świetna gra. Jak wyjdzie tryb Online, spróbuję go, ale szczerze mówiąc, nie jestem zbyt ciekaw dzieciaków, które będą mnie wyzywać, że nie robię tego, co chcą i będą drzeć się do słuchawek oraz robić głupoty w trybie free roam. Jestem raczej graczem singleplayer. Zobaczymy, z czym jednak R* wyskoczy. Teraz wybaczcie, idę czyścić moje rewolwery i napadać na dyliżansy.

Poza tymi napisami super

Całkowite zadowolenie